O makarena... Jaki jestem stary... 😦
Chodziło się na rynek i kupowało gierki. Jako dzieciak nabierało się na 100000 gierek! OKAZJA!, a tak na prawdę było to np. 100 odmian Mario. Mario w lewo, Mario x 2 życia, Mario z odwróconymi kolorami, Mario nieśmierelny... itp.
TANKI! <3 o tak. Siedziało się do nocy i mama nie pozwalała grać 😄 Były jeszcze wyścigówki, ale nie pamiętam nazwy.>Aylin:
No i sławetny GameBoy, a raczej jego podróba na naszym rynku.Nie pamiętam jak to już się nazywało, ale wiem że nie było nic gorszego niż układanie Tetrisa w jadącym samochodzie nocą, a jedyne światło było z latarni. Baterie zużywały się w szaleńczym tempie, a przyciski lubiły wyrabiać się i odpadać ;d
O TAK! podpisuję się pod tym, jako dzieciak miałem i się denerwowałem, że latarnie zanikały co chwila i było gunwo widać na tym dziadowskim wyświetlaczu. A teraz co?
Dzieci narzekają, że im mało bateria trzyma, bo muszą siedzieć na pokestopach i czekać na pokemony... eh.. 😕